W grudniu 1981 roku, kiedy Polska pogrążona była w chaosie stanu wojennego, losy Zofii i Michała połączyły się w niezwykłych okolicznościach, mimo że dzieliła ich granica państwowa i rwąca rzeka Dunajec.
Zofia mieszkała w Szczawnicy, gdzie pomagała rodzicom prowadzić niewielki pensjonat. Młoda i odważna, angażowała się w pomoc opozycjonistom, przemycając ulotki i inne materiały przez granicę z Czechosłowacją. Michał, mieszkaniec malowniczego Czerwonego Klasztoru po słowackiej stronie, był nauczycielem, który potajemnie wspierał działania opozycyjne, organizując spotkania opozycjonistów.
Ich pierwsze spotkanie miało miejsce pewnej grudniowej nocy, gdy Zofia, podczas jednej z ryzykownych przepraw przez Dunajec, wpadła w tarapaty. Silny nurt porwał jej łódkę, a Michał, który przypadkiem był w pobliżu, usłyszał jej wołanie o pomoc. Bez wahania rzucił się na ratunek, wyciągając Zofię na brzeg. Tak rozpoczęła się ich niezwykła znajomość.
Z czasem Zofia i Michał zaczęli spotykać się regularnie, mimo że granica i straże pograniczne czyniły ich kontakt niebezpiecznym. Każde ich spotkanie było starannie planowane. Używali znaków umownych, takich jak pozostawione kamienie czy gałęzie, aby przekazywać sobie informacje. Michał, korzystając z dawnych słowackich legend o klasztorze, organizował spotkania w ukrytych miejscach, gdzie nikt ich nie mógł zobaczyć.
Pierwszy dramatyczny moment nastąpił, gdy Zofia została zatrzymana przez polską straż graniczną podczas jednej z przepraw. Miała przy sobie ulotki i list do opozycjonistów na Słowacji. Przesłuchiwana przez wiele godzin, nie zdradziła celu swojej podróży. W końcu, dzięki interwencji zaprzyjaźnionego księdza, udało się ją uwolnić, ale sytuacja pozostawiła w niej głęboki ślad.
Kolejny dramatyczny moment miał miejsce po stronie Michała, gdy czechoslowackasłowacka policja polityczna zaczęła bacznie obserwować miejsce spotkań opozycjonistów. Michał musiał ukrywać nie tylko swoje zaangażowanie w opozycję, ale także kontakt z Zofią. Pewnego dnia został zatrzymany na przesłuchanie. Próbowano go zastraszyć i zmusić do zdradzenia współpracowników, ale Michał, choć wycieńczony, nie zdradził nikogo.
Ich miłość, mimo tych trudnych chwil, rosła w siłę. Pewnego dnia Michał przekazał Zofii wiadomość, że może nie być w stanie dłużej jej spotykać. Zofia, zdesperowana, wymyśliła plan. Przy wsparciu lokalnych przyjaciół z obu stron granicy zorganizowali tajną ceremonię zaślubin w małej kaplicy na brzegu Dunajca, gdzie granica była najbardziej symboliczna.
Wiosną 1982 roku, przy świadkach, którzy podjęli ryzyko, Zofia i Michał powiedzieli sobie „tak”. Był to akt odwagi i miłości, który dawał im siłę przetrwać najtrudniejsze chwile. Po latach, gdy granice Europy zaczęły znikać, a Polska i Słowacja stały się częścią wspólnoty, Zofia i Michał otworzyli małą kawiarnię w Szczawnicy. Nazwali ją „Dunajec”, by upamiętnić rzekę, która ich kiedyś dzieliła, a potem połączyła na zawsze.