31 marca 1997 r. w Wielkanocny Poniedziałek, o 3.00 nad ranem mieszkańców okolic przystani kajakowej w Szczawnicy zbudziły syreny strażackie. Łuna ognia widoczna była z daleka. Tej nocy spłonęła wybudowana w 1958 roku przystań kajakowa. Jeden z bardziej znanych obiektów regionu w którym toczyło się życie sportowe i w którym spotykali zawodnicy, działacze i turyści spłonął doszczętnie.
Przystań kajakowa była miejscem gdzie przeprowadzane były zawody, trenowali młodzi adepci kajakarstwa górskiego i tutaj odbierali nagrody za swoje osiągnięcia. Drewniany, niewielki budynek przystani zbudowano w 1958 r. Intensywniejsze jego użytkowanie przypadło na 70. i 80. lata XX w.
Utrata tak ważnego dla rozwoju sportu w Pieninach obiektu była dla klubu bardzo dużym ciosem. Ówczesny Prezes Klubu Pieniny Tadeusz Tajstra w zwrócił się do wszystkich z prośbą o pomoc w odbudowie przystani. Fundusze były zbierane przy różnego rodzaju uroczystościach i imprezach na przystani. Zawodnicy klubu angażowali się w zbiórki m.in. do puszek przy okazji różnych imprez sportowych . Na ten cel można było także dokonywać wpłat na konto klubu.
Czas tuż po pożarze przystani wspomina Aleksander Śmietana, prezes KS Pieniny w latach 90. XX w.
„Przyszliśmy na przystań rano po pożarze i zastaliśmy same zgliszcza. Od razu wzięliśmy łopaty i zaczęliśmy sprzątać. Ludzie którzy przychodzili na przystań dołączyli do nas i pomogli nam sprzątać po tym pożarze. Dla wszystkich to było bardzo przykre zdarzenie, bo to miejsce od 40 lat było ściśle związane z działalnością sportową w Szczawnicy.
Niedługo po tym zdarzeniu pojechałem do Urzędu Wojewódzkiego który wówczas działał w Nowym Sączu i dali nam wówczas 25 tysięcy złotych na odbudowę obiektu po pożarze. Mieliśmy z te pieniądze zrobić zaplecze sportowe i ubikacje. Dodatkowo otrzymaliśmy 30 tysięcy z ubezpieczenia bo obiekt był ubezpieczony. Zabraliśmy się za odbudowę przystani. 30 kubików drewna dał nam Antonii Węglarz na budowę. W prace zaangażowali się m.in. Antonii Węglarz i Stanisław Węglarz. Zdecydowana większość prac przy odbudowie została wykonana przez nas osobiście, metodą gospodarczą, tylko do specjalistycznych prac braliśmy ekipę. Niekwestionowane zasługi w odbudowie tego obiektu ma Stanisław Węglarz, trener, który był z zawodu cieślą i bardzo dużo nam pomógł. Wsparcie dostaliśmy także od firmy Fakro” – mówi Aleksander Śmietana, prezes KS Pieniny w latach 1998-2007.
Budowa nowego, zdecydowanie większego obiektu trwała około 2 lat. Wybudowano piętrowy budynek z zapleczem sportowym, toaletami i miejscem na gastronomię. Teraz jest to jedno z ulubionych miejsc zarówno sportowców jak i turystów. Można tutaj na jednym z dwóch tarasów wypić kawę i jeść coś smacznego.
Zdjęcia dzięki uprzejmości KS Pieniny.