Powszechnie wiadomo, że najładniejsze dziewczyny mieszkają w Szczawnicy. I wie o tym każdy, kto choć raz spędził tam weekend, albo przynajmniej widział zdjęcia na Instagramie z górskich wędrówek. Michał, chłopak z wielkiego miasta, postanowił, że w końcu musi się przekonać na własne oczy, czy to prawda. W końcu, jak sam mówił, „jeśli najładniejsze dziewczyny są w Szczawnicy, to nie ma czasu na czekanie!”
I tak Michał wsiadł w pociąg, potem do autobusu, aż dotarł do tej urokliwej miejscowości, pełnej górskich krajobrazów, białych piasków (no dobra, piasków było mało, ale za to lasy były naprawdę imponujące) i ludzi, którzy wydawali się wciąż wyluzowani, nawet kiedy stali w kolejce po oscypki. Michał był gotów na wszystko – na widok tych dziewczyn, na górskie przygody, a nawet na to, że trzeba będzie założyć kurtkę przeciwdeszczową. Ale nie spodziewał się tego, co go czekało.
Wysiadł z autobusu, spojrzał w lewo, spojrzał w prawo – i… nic. Zamiast uroczych dziewczyn w zwiewnych sukienkach, których się spodziewał, zobaczył tylko grupę turystów, którzy robili sobie selfie z widokiem na Pieniny, i dwójkę dzieci biegających wokół, próbujących złapać żabę. Michał stwierdził, że może jeszcze nie trafił w odpowiednią część miasta, więc postanowił udać się na Plac Dietla.
Kiedy tam dotarł, zamarł. Wszędzie sami mężczyźni. I to mężczyźni, którzy nosili bardzo kolorowe, zbyt dopasowane do ciała koszulki, które bardziej przypominały za dużą tapetę z lat 90-tych niż odzież górską. Michał usiadł na ławce, zrezygnowany, myśląc, że może cała ta fama o dziewczynach w Szczawnicy to tylko jakiś marketingowy chwyt.
Właśnie wtedy podeszła do niego kobieta, która wydawała się być w okolicach 60-tki. Miała na sobie turystyczny kapelusz i plecak, który wyglądał jakby przeszedł 5 górskich szczytów, ale mimo tego była wyjątkowo energiczna. Michał, nie chcąc być niegrzeczny, postanowił zagadać.
– Przepraszam, czy przypadkiem nie widziała pani w okolicy… no, takich ładnych dziewczyn, wiesz, w stylowych sukienkach, takich jak w internecie? – zapytał nieśmiało.
Starsza pani spojrzała na niego zaskoczona, po czym roześmiała się.
– A co, pan nie widzi, że to ja jestem najpiękniejsza? – odpowiedziała, wskazując na siebie, a potem na swoje plecy. – To na pewno mnie szukasz! Wiesz, tu w Szczawnicy to każdy turysta, jak przyjeżdża, najpierw szuka takiej atrakcji, a potem wraca do domu i mówi, że już widział! Tylko później nikomu nie pokazuje zdjęć, bo boi się, że mu ktoś nie uwierzy!
Michał, trochę zaskoczony, uśmiechnął się grzecznie.
– No, to chyba nie o pani chodziło, ale dziękuję za poczucie humoru.
Zanim kobieta odeszła, dodała jeszcze:
– A jakby pan szukał tych ładnych dziewczyn, to polecam sprawdzić okolice wyciągu na Palenicę. Tam to dopiero pełno mody, każdy spacer to jak pokaz mody, a i górski powiew wiatru robi swoje. Tylko pamiętaj, jak je pan spotka, to nie zapomnij zrobić sobie selfie. Z nimi, bo ja już dawno nie pozuję.
Michał podziękował i postanowił ruszyć w stronę Palenicy, ale jak tylko przekroczył bramki, zobaczył coś, czego się nie spodziewał: w tłumie turystów, którzy podchodzili do góry, dostrzegł grupę dziewczyn, które wyglądały jakby właśnie wyszły z pokazu górskiej mody. Miał wrażenie, że każda z nich miała idealnie dobrane buty trekkingowe, a w plecaku skrywała nie tylko batony energetyczne, ale i aparat fotograficzny do robienia zdjęć na tle wschodzącego słońca.
„Okej, teraz rozumiem” – pomyślał Michał, robiąc krok w ich stronę. – „Szczawnica naprawdę ma coś w sobie…”
I wtedy, kiedy podszedł wystarczająco blisko, jedna z dziewczyn, uśmiechając się, powiedziała:
– Tak, Michał, my też tu czekamy na kogoś, kto zapyta, gdzie są najładniejsze dziewczyny w Szczawnicy.
Michał tylko spojrzał w niebo, które akurat zrobiło się pełne chmur, i pomyślał: „No tak, ale teraz to przynajmniej mam dowód, że te najładniejsze dziewczyny są w Szczawnicy”.
Nim zdążył się zorientować, jak dziwnie się poczuł w tej górskiej scenerii, jedna z dziewczyn, ta z największym plecakiem i najjaśniejszymi butami trekkingowymi, zauważyła, że Michał błądzi wzrokiem po niebie jakby szukał odpowiedzi na jakieś ważne pytanie. Podszedł do niego bliżej i zapytała:
– Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś właśnie rozwiązywał równanie kwadratowe w myślach.
Michał uśmiechnął się nieco zmieszany, bo to była prawda – czuł się, jakby stanął na progu jakiejś górskiej zagadki. W końcu jednak zdecydował się na szczerą odpowiedź:
– Tak, po prostu pomyślałem, że chyba rzeczywiście jesteście najładniejszymi dziewczynami w Szczawnicy… Tylko trochę dziwne jest to, że nie spotkałem tu nikogo, kto by mi to potwierdził. Wszyscy tylko robili selfie i mówili o szlakach.
Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem, jakby Michał właśnie wyjawił najgłębszy sekret gór.
– A widzisz, w Szczawnicy najładniejsze dziewczyny to te, które są w stanie odpowiedzieć na pytanie „gdzie są najładniejsze dziewczyny?” i nie powiedzą od razu: „ja!” – odpowiedziała z uśmiechem. – My tu przyjeżdżamy po to, żeby zachować pozory normalności. Będziemy się ścigać na szlaku, a potem zjemy sobie oscypka. Tylko pamiętaj, że jeśli chcesz zobaczyć prawdziwe piękno Szczawnicy, musisz wyjść na szlak. Góra nie wybacza, ale jak się wejdzie na szczyt, wszystko stanie się jasne.
Michał poczuł, że w końcu zaczyna rozumieć, o co chodzi. Żadne selfie ani piękne widoczki nie były w stanie oddać tego, co naprawdę robiło Szczawnicę wyjątkową – to był klimat, atmosfera, pewna aura tajemnicy i wyzwania. I to nie tylko w górach, ale i w samej miejscowości. To było jak życie w oknie między dwoma światami – jednym, pełnym cywilizacji, a drugim, gdzie królowali ludzie, którzy potrafili znaleźć równowagę między naturą a cywilizacją.
– Chyba masz rację – powiedział Michał. – Chciałem po prostu zobaczyć te najładniejsze dziewczyny, a tak naprawdę to chyba trzeba po prostu tu pobyć. Zobaczyć, jak to się wszystko układa.
– Właśnie tak – powiedziała dziewczyna, podchodząc do wyciągu. – Nie zapomnij tylko, że tu w górach, jak raz załapiesz, to potem nie chcesz już wracać. Więc jak już się przekonasz, że prawdziwe piękno Szczawnicy to nie tylko zdjęcia w internecie, to może się okazać, że przez chwilę nie będziesz chciał stąd wyjechać. Zresztą, po takich szlakach to żadna dziewczyna nie wyjdzie z pustymi rękami. A teraz wiesz, że i wyciąg na Palenicę nas czeka.
Michał ruszył za nią, czując, jak wstępuje w niego górski duch. I rzeczywiście – im wyżej wchodzili, tym bardziej czuł, że zaczyna rozumieć sens tej całej górskiej estetyki. Piękno, które zauważył w tych dziewczynach, zaczęło przybierać formę powoli wznoszącego się szczytu. To nie była zwykła uroda. To była pewność siebie, spokój ducha i… naprawdę niesamowite widoki.
W pewnym momencie, kiedy byli już na szczycie, Michał odwrócił się, by spojrzeć na panoramę Szczawnicy. Zatrzymał się na chwilę, by poczuć tę ciszę, tę przestrzeń. A dziewczyna obok niego, zauważając jego moment refleksji, dodała:
– Widzisz? To jest prawdziwe piękno. Wiesz, nie tylko w ludziach, ale i w tym, co nas otacza. Szczawnica to stan umysłu.
Michał spojrzał na nią, a potem na widok, który rozciągał się przed nimi. Zdał sobie sprawę, że tak, to rzeczywiście było coś, co musiał zobaczyć. I to nie tylko raz.
– Masz rację – powiedział, uśmiechając się szeroko. – A co powiesz na to, żebyśmy teraz zrobili wspólne selfie z takim widokiem?
Dziewczyna zaśmiała się, wyciągnęła aparat i powiedziała:
– Okej, ale tylko jeśli będziesz miał na sobie odpowiednią minę, Michał!
I tak, zrobili swoje selfie, które – choć nie trafiło do żadnego magazynu – stało się jednym z tych zdjęć, które przypominają ci, co tak naprawdę liczy się w podróży: piękno, śmiech i chwile spędzone z ludźmi, którzy potrafią cieszyć się życiem w tej niezwykłej scenerii.