Nowe życie Grywałdu: Młodzi liderzy zmieniają przestrzeń publiczną własnymi rękami

Jeszcze do niedawna Grywałd – niewielka, malowniczo położona wieś u podnóża Pienin – borykał się z brakiem aktywności lokalnej, a niektóre miejsca w centrum sprawiały wrażenie opuszczonych. Dziś wszystko zaczyna wyglądać inaczej – głównie za sprawą trójki młodych ludzi: Marcina Królczyka, Justyny Jaworskiej i Dawida Pichniarczyka. To oni, po objęciu funkcji sołtysa i członków Rady Sołeckiej, postanowili tchnąć nowe życie w swoją miejscowość.

Jednym z najbardziej widocznych efektów ich pracy jest projekt ręcznie malowanych donic, które pojawiły się na ulicach Grywałdu. Ale nie są to zwykłe pojemniki na kwiaty – ich forma i kolorystyka inspirowane są lokalnym folklorem. Wzory z pienińskich strojów ludowych, w tym charakterystyczne elementy gorsetów, kamizelek czy portek, zamieniły donice w prawdziwe mini-dzieła sztuki.

— „Pomysł zrodził się z potrzeby. Stare donice były w fatalnym stanie, a nie było pieniędzy na nowe. Zdecydowaliśmy się działać własnym sumptem. Z poziomu sołectwa nie zmienimy całego świata, ale możemy zmienić nasz mały świat. I właśnie to próbujemy robić każdego dnia” – mówi Marcin Królczyk, 26-letni sołtys Grywałdu i radny gminy Krościenko nad Dunajcem.

Materiały? Zwyczajny styropian i tynk. Inspiracja? Wielopokoleniowa tradycja pienińska. Wzory malowane na frontach donic konsultowano z Asią Opyrchał – lokalną artystką i pasjonatką kultury regionalnej. Dzięki jej wiedzy i wyczuciu estetyki projekt zyskał autentyczny, głęboko zakorzeniony w lokalności charakter.

Podczas zimowych ferii odbyły się warsztaty pod hasłem „Zmalujmy coś razem”, w czasie których uczestnicy – głównie młodzi mieszkańcy – własnoręcznie dekorowali donice. Powstały m.in. dwie donice portkowe, trzy gorsetowe, jedna ze wzorem z gorsetu Koła Gospodyń Wiejskich „Zielony Las”, donica z kamizelką oraz wyjątkowy „Witacz” – który wita gości wjeżdżających do wsi. Całość wieńczy donica z namalowanym starym kościołem autorstwa Kingi Polakiewicz.

— „To nie tylko kwestia estetyki, ale też tożsamości. Chcemy, żeby mieszkańcy czuli dumę ze swojego miejsca” – dodaje Justyna Jaworska, 29-letnia radna sołecka i członkini rady gminy. – „Pokazujemy, że nie trzeba ogromnych pieniędzy, by poprawić przestrzeń i stworzyć coś wyjątkowego.”

Na każdej donicy znajduje się tabliczka z kodem QR prowadzącym do strony internetowej sołectwa, gdzie będzie można poznać historię projektu oraz opisy poszczególnych wzorów. Docelowo planowane jest stworzenie „szlaku malowanych donic” – lokalnej atrakcji turystycznej na wzór słynnych wrocławskich krasnali.

— „Wybory w październiku były momentem przełomowym. Przez pięć lat Grywałd nie miał sołtysa, wszystko było zaniedbane. Postanowiliśmy nie czekać, aż ktoś to zmieni – tylko zrobić to sami” – wspomina Marcin Królczyk. – „Działamy w bardzo okrojonym składzie, ale na pełnych obrotach. Staramy się nie szukać problemów, tylko rozwiązań.”

To nie pierwsza inicjatywa tej grupy. Prowadzą Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, organizują kiermasze charytatywne, akcje sprzątania świata, spotkania z psychologiem, a ostatnio zorganizowali także przyjęcie z okazji Dnia Kobiet.

W realizację projektu z donicami dla Grywałdu zaangażowało się wiele osób m.in. Dawid Pichniarczyk, Asia Opyrchał, Kinga Polakiewicz oraz uczestnicy warsztatów „Zmalujmy coś razem” . Pomogły tez panie z KGW Grywałd i Kamil Ćwiertka, który wykonał projekt oraz tabliczki. Przedsięwzięcie wsparła także hurtownia Wójcik & Wójcik, która nieodpłatne zajęła się pigmentowaniem farb oraz Zakład Gospodarki Komunalnej w Krościenko-Centrum i sołtys Sołectwa Krościenko-Centrum który przekazał nadwyżki kwiatów zakupionych w ramach tamtejszego funduszu sołeckiego.

Co dalej? Jeśli tylko będą siły – a na to wygląda – kolejne donice zostaną „dorabiane”, kolejne wydarzenia planowane. A Grywałd z dnia na dzień staje się miejscem, w którym chce się być. Bo, jak mówi Marcin:

— „Możemy siedzieć i narzekać, że nie ma pieniędzy. Ale wtedy zmarnujemy kolejne lata. My wolimy działać – krok po kroku, razem z ludźmi, którzy chcą coś zmienić. Środków finansowych na razie nie ma za wiele, bo wiadomo środki typowo z budżetu gminy idą bardziej na większe inwestycje natomiast fundusz sołecki został rozdysponowany zanim objęliśmy stanowiska, dlatego gdybyśmy nie działali własnym sumptem to bylibyśmy kolejny rok do tyłu. A tak dzięki wielu dobrym ludziom przez te kilka miesięcy zorganizowaliśmy warsztat w ferie zimowe, przyjęcie z okazji Dnia Kobiet, założyliśmy stronę internetową sołectwa a teraz wyszliśmy z tematem donic.”

– Z poziomu sołectwa, czy Rady Gminy, nie jesteśmy wstanie zmienić całego świata, ale możemy zmienić swój mały świat. Narzekając na ciągłe braki budżetowe i skupiając się na wyczekiwaniu zmian marnujemy tylko czas a my tego nie potrafimy robić dlatego w miarę możliwości staramy się wpadać na dobre pomysły, a przede wszystkim je realizować. Nie szukamy problemów tylko rozwiązań, angażujemy chętne osoby, rozmawiamy i działamy – dodaje Marcin.

– Donice to nie pierwszy, a jeden z wielu pomysłów na to jak można próbować ożywić tak małe miejscowości jak Grywałd. Poprzez takie inicjatywy staramy się pokazać innym, że nie trzeba wydawać milionów aby poprawić estetykę i wzmocnić poczucie tożsamości wśród mieszkańców – dodaje Justyna.

I właśnie dzięki takim ludziom jak oni, Grywałd budzi się do życia.

Shares